Konopielka
Lniana suknia fryzura konopna
W letnim słońcu ledwo widoczna
Konopielka się czai w konopiach
Czyha, chce złapać jakiego chłopca
Złapie chłopa i nie chce go puścić
I go wonią konopi odurzy
Potem jak to Konopna, a już ci
Figle chętnie raz jeszcze powtórzy
Powtórzyłaby figle raz trzeci
Ale biedak już nie daje rady
Pozostawi go więc Konopielka
I znów cicho wyruszy na zwiady
I znów zwodzi, uwodzi odurza
Znowu skrętem z marychy częstuje
I się nikt złej paskudzie nie oprze
I niejeden w konopiach nocuje
Teraz już wie każde dziecko
baba każda, każdy chłop, każde chłopię
dlaczego z takim pośpiechem
Filip uciekał z konopi
Południca
Po śniadaniu, przed obiadem
pod lasem na łące
tańcowała południca
w południowym słońcu
Tańcowała hoża chyżo
wkoło się kręciła
i swym tańcem opętańcem
chłopaków wabiła
A jak który dał się zwabić
podstępna dziewucha
w dzikim tańcu go męczyła
aż wyzionął ducha
W dzikim tańcu zatańczyła
wszystkich chłopców do cna
Teraz już jej pozostała
tylko zmiana nocna
Stąd wyciąga wniosek prosty
dzisiaj każda dama
Po śniadaniu, przed obiadem
tańcujesz se sama
Topielica
Włos splątany, blade lica
Z wody wyszła topielica
Dokąd pójdzie, skąd przybyła
Młoda – długo nie pożyła
Teraz plącze się w szuwarach
zjawa senna, nocna mara
Wypatruje kogoś w lesie
Węszy, wiatr z oddali niesie
jakąś woń i cichy szelest
Nasłuchuje trup niewieści
Czy to w krzakach wiatr szeleści ?
Przystanęła wodna mara
Patrzy i oczom nie wierzy
Postać jakaś sinoszara
z naprzeciwka ścieżką bieży
Któż to taki – jęzor siny
stęka jęczy, charczy, rzęzi
sznur u szyi – to wisielec
urwał się z gałęzi